Trasa rowerowa łącząca dwie stolice województwa kujawsko – pomorskiego została oddana 1 czerwca 2003 r. W otwarciu szlaku uczesniczyło kilkuset rowerzystów, a wśród nich byli prezydneci Bydgoszczy i Torunia, Konstatny Dombrowicz i Michał Zaleski. Włodarze miast spotkali się w Skłudzewie, gdzie symbolicznie zakopali topór wojenny, co przyczyniło się do nazwania trasy “Szlakiem Przyjaźni”.
Obecnie to jeden z najważniejszych szlaków w województwie, który wraz z połączeniem kolejowym umożliwia mieszkańcom obu miast na wybranie sie w atrakcyjną wycieczkę “do sąsiada”.
Szlak “Przyjaźni” Bydgoszcz Toruń – przebieg trasy
Szlak rozpoczyna się przy dworcu Bydgoszcz Główna. Ulicą Zygmunta Augusta, Artyleryjską, Kamienna i Lewińskiego prowadzi do Fordonu. Tam skręca w prawo i ul Rejewskiego dociera do Fordońskiej. Dalej wiedzie na wprost do mostu na Wiśle. Docieramy nim do Ostromecka. Szlak na łuku drogi odbija w prawo, ale warto podjechać kawałek prosto i zobaczyć jak wygląda pałac w Ostromecku po remoncie. Po powrocie na trasę jedziemy ubitymi drogami leśnymi. W Wałdowie Królewskim czeka nas niezbyt stromy, ale dość długi podjazd na brzeg pradoliny Toruńsko – Eberswaldzkiej. Za plecami roztacza się urokliwy widok na dno doliny. Tu zaczyna się najprzyjemniejszy i najciekawszy fragment trasy. Po podjeździe skręcamy w prawo i małoruchliwą, asfaltową drogą dojeżdżamy do Skłudzewa. Tutaj szlak skręca w prawo na dość ostry zjazd. Jeśli przejedziemy to skrzyżowanie to dotrzemy do neogotyckiego dworku położonego na brzegu skarpy wśród parku o charakterze krajobrazowym. To bardzo dobre miejsce na postój. Powracając na szlak zjeżdżamy na dno doliny i pod jej skarpą kierujemy się do skrzyżowania pod Rzęczkowem. Tu skręcamy w prawo, a po ok. 300 metrach w lewo w drogę gruntową. O ile do tej pory szlak był dość dobrze oznakowany to od tego miejsc sytuacja zaczyna się pogarszać. Kolejne kilometry pokonujemy właściwie ciągle jadąc po omacku na wprost. Najpierw przez łąki, potem w młodym sosnowym lesie, w którym w pobliżu Torunia pojawiają się podmiejskie rezydencje. Ostatnie kilometry trasy są mało ciekawe, a bardzo słabe oznakowanie utrudnia poruszanie się.
W Przysieku skręcamy w prawo i docieramy do 80-tki Bydgoszcz – Toruń. Tu skręcamy w lewo i wzdłuż ruchliwej trasy dojeżdżamy do Torunia. Dalszą część szlaku pokonujemy ścieżkami rowerowymi.
Dalej szlak wiedzie Szosą Bydgoską, między zabudowaniami Targów Toruńskich a schroniskiem dla zwierząt, a następnie przez park przy Martwej Wiśle. Ulicami Popiełuszki i Aleją 500-lecia dociera do skweru przy placu Rapackiego w centrum Torunia. Stąd już blisko na dworzec Toruń Główny. Można też wrócić do Bydgoszczy drugim brzegiem Wisły na przykład
czarnym szlakiem z Cierpic przez Puszczę Bydgoską.
Trasa jest szczególnie ciekawa na odcinku od Ostromecka do skrzyżowania pod Rzęczkowem. Końcowe 15 km jest dość monotonne, a problemy z oznakowaniem mogą pozostawić niemiłe wspomnienia. Dość dobrą alternatywę dla tych ostatnich kilometrów może stanowić zjazd w kierunku Zamku Bierzgłowskiego za Zaroślami Cienkimi i dojazd do Torunia
czerwonym szlakiem przez Barbarkę. Niewielki dystans (od dworca Bydgoszcz Główna do pl. Rapackiego ok 55 km) oraz możliwość powrotu pociągiem sprawia, że to dobra trasa na inaugurację sezonu rowerowego w regionie.
http://www.pttk.torun.pl/tor-byd.html
[lipiec 2009] Wspomniany utrudniony odcinek wzdłuż terenów byłego Polechemu można ominąć przekraczając w Przysieku szosę Bydgoszcz – Toruń i podążając dalej wytyczoną wzdłuż niej ścieżką rowerową.
Znakowany turystyczny szlak rowerowy w kolorze niebieskim, z przebiegiem j/w został wyznaczony w terenie przez działaczy społecznych z Odziału Miejskiego PTTK im. Mariana Sydowa w Toruniu, który jest administratorem szlaku i posiada pełne prawa autorskie związane ze szlakiem (przebieg trasy, kilometraż, kod szlaku, symbolika, nazwa i opis krajoznawczy)
. Miejscowości:
. Regiony:
. Województwa:
.
relacja z Bydgoskiego Festiwalu Rowerowego 25 kwietnia 2010
Foto i wideo relacja z Bydgoskiego Festiwalu Rowerowego na portalu MMBydgoszcz.
http://www.mmbydgoszcz.pl/6028/2010/4/25/bydgoski-festiwal-rowerowy-foto–wideo?category=news
Zmiana trasy szlaku 25 maja 2010
Czołem,
Jechałem tym szlakiem do Torunia w ostatnią niedzielę, jego trasa uległa zmianie. W Przysieku dojeżdża się do osiemdziesiątki, jedzie się nią trochę, następnie wzdłuż niej ścieżkami rowerowymi.
Pozdrawiam,
—
p
Szlak Metropolitalny 30 czerwca 2011
Wydawać by się mogło, że to będzie zwykła wycieczka rowerowa – do Decathlona w Bydgoszczy i z powrotem. Nic bardziej mylnego! Dzisiejsza eskapada stała się swoistą misją mającą na celu pojednanie dwóch zwaśnionych miast – Thorn i Bromberg (nazwy niemieckojęzyczne nieprzypadkowe). A zaczęło się niewinnie. Inicjator rajdu zaspał nieco i ostatecznie po iście królewskim śniadaniu wyruszył wraz ze swym towarzyszem misji (misjonarzem?) sporo po 10:00, kiedy słońce już świeciło pięknie na niebie bezchmurnym. Oficjalna wersja planu to odwiedziny sklepu sportowego zwanego Decathlon w celu zakupienia niezbędnego sprzętu i narzędzi do planowanej wycieczki pierwszomajowej. Bo cel być musi. I tak oto ruszyli z kopyta, rzec by się chciało, Krzyżacy z grodu Copernicusa przez pola i łąki do Starego Torunia. Ale zanim Stary Toruń z ulicą Szeroką na czele, został zdobyty, trza było zmierzyć się z festynem religijnym na podwórku niejakiego Ojca R. Z pewnością jako misję poczytać nigdy nie będę zjednanie sobie bądź społeczeństwu aprobaty tudzież nawet akceptacji sekty wyżej wspomnianego Mistrza Sekty Beretów Moherowych (nie mylić z Mistrzem Krzyżackim – choć porównanie w zasadzie stosunkowo adekwatne, gdyż oba tytuły implikują zaborczość w kwestiach zarówno politycznych, jak i religijnych). Stary Toruń. To tu w zasadzie zdałam sobie sprawę z jaką misją, jako nam – marnym Krzyżakom (Krzyżaczkom?) dało się spotkać. Bowiem to tu isniała ongiś warownia krzyżacka a teraz pozostał obelisk na znak pierwotnej lokalizacji Torunia. Jak widzicie – nieprzypadkowo i ulica Szeroka, jako główna pojawia się właśnie we wsi, gdzie bocian spokojnie buduje gniazdo, a psy ujadają na widok nieznajomych (czyt. mój). To właśnie tu doszłam do wniosku na wniosek (jakże bogaty znaczeniowo jest język polski!) mego Towarzysza Niedoli, że przyszło nam Szlak Metropolitarny wyznaczać! Ale jakiż to szlak, gdy obie metropolie skłócone, nie od dziś bynajmniej. Trza to zmienić! A jakże! I z białą chustką na powitanie Bromberga jechać. Kto, ze mną przyjemność niewątpliwą na mobilu dwukołowym jechać miał, wie – iż zawsze w „opłakanym” (w sensie dosłownym) stanie pokonuję odległości. Dlatego białych chustek (higienicznych) na zażegnanie sporu nie brakło. I z takim oto przeświadczeniem pomknęły na rumakach swych. Górsk – wiatr w oczy. Ale czym on dla niestrudzonych Misjonarzy? Czmych – czmych po wybojach dróg polnych i krajowa 80 wita nas ruchem sporym. Dokładnie 10km mykamy poboczem do Złej Wsi Wielkiej, mijając Pędzewo – i tu jak przystało na nazwę miejscowości pędziłyśmy co sił w nogach i kołach. Złość Wsi Wielkiej starałyśmy się ugodzić śmiechem na widok prowizorycznego straganu z owocami i odzieżą „dla pań puszystych”. Chustek białych moc pozwoliła pomknąć czym prędzej do .. Złej Wsi Małej. Dlaczegóż takowe nazwy miejscowości te noszą, trudno wydedukować. Bynajmniej nie spotkałam się z nieżyczliwością mieszkańców. A sielsko-anielskie widoki natury także nie potwierdzają złowrogości kryjącej się tuż za zakrętem. No nic – mykamy dalej. Droga do Słudzewa wiedzie czarnym szlakiem. Mój Towarzysz Niedoli delektuje się faktem przemierzania szlakami rowerowymi, więc w tym miejscu pragnę dodatkowo wspomnieć iż w trakcie dzisiejszej eskapady dane nam było przemierzać szlakiem czerwonym, czarnym, zielonym i niebieskim. Ta różnorodność kolorystyczna szlaków jedynie potęguje rangę powstania nowego szlaku – Szlaku Metropolitalnego. Tuż przed górą skłudzewską minęło nas zacne grono dojrzałych kolarzy (wiek 60+) , którzy po kwiecistym powitaniu i propozycji wspólnego rajdu (to nic, że w przeciwnych kierunkach zmierzaliśmy) doszli do wniosku, że dziś mieli marzenia senne z nami związane! Achhhh! You made my day, Mr BikeLover 😉 Skłudzewo. A w zasadzie Góra Skłudzewska. Ostatnim razem noga ma postała, tuż przed jej widokiem. Tym razem, została zdobyta na Sanie w rewelacyjnym czasie podjazdowym – 9km/h! Tuż przed rozjazdem – posiłkować się musiały dzielne Misjonarki, radą zacnego Kolegi (zwanego w pewnych gronach – Kasą) który niejaką kiedyś wyznaczył nieświadomie część Szlaku. Po konsultacji pomknęły szalone Krzyżaki przez pagórki większe i mniejsze, zmagając się z wiatrem wprost do Bolumina. W drodze towarzyszyło nam ptactwo. W zasadzie, na przestrzeni całej eskapady, stworzenia lotne towarzyszyły mi z dużą częstotliwością. Zaliczone: 3 kury przelatujące przez jezdnie tuż przed kołami Sana, 3 muchy w oku mym, 2 ptaszki (odmiana nieznana) i 2 motyle przysiadujące nieomal na kierownicy. W Boluminie pouczonam została co by w lewo skręcić i na Wałdowo Królewskie kierować się winnam. Wałdowo Królewskie swymi przedmieściami przywitało nas radośnie: pagórki, chmurki, lasy, łąki – zacnie zaiste! Fakt, iż mój zachwyt spowodowany być mógł pochodzeniem mym i tęsknotą za wsią prawdziwą (podobno „kto ze wsi pochodzi, na wieś wróci”… 😉 Wtenczas aspekt natury mógłby być zaczątkiem do zmiany nazwy miejscowości na Wałdowo Wiejskie. Otóż nie! O czym przekonałam się za kilometrów kilka. Nowa nawierzchnia, „kocie łby” (mimo totalnego braku ruchu drogowego), znaki drogowe jawiące się z częstotliwością kilku (!) metrów – wszystko to wskazywało na istnie „miejski” charakter miejscowości. Jednak nazwa miejscowości nadal królewskością zaskakiwała. Gdzie tkwi sekret? Odkryłam go przemierzając pomiędzy domostwami Wałdowa. To tu kryje się prawdziwa bohema artystyczna (zapewne wywodząca się z królewskich kręgów!): dziwaczne ogródki przydomowe z równie dziwacznymi przyrządami, sztucznymi zwierzątami w środku czy też kot z kulawą łapą leniwie zmierzający do swego pana, który okracznie siedział w fotelu pokojowym ustawionym tuż pod garażem (czyżby w ten sposób tworzył „ogród letni”?). Od tego momentu nie miałam wątpliwości – doprawdy miejscowość ta kryje w sobie pewną ponadprzeciętną wartość! Potwierdzeniem mych słów zdaje się być częstotliwość oznakowania drogowego na przestrzeni kilku metrów! I love you, Polsko – bo potrafisz wywołać (u)śmiech na mej twarzy, podszyty dużą dawką absurdu – bezcenneeee! Ostromecko. Hmmm.. i konsternacja, jak do Bromberg dotrzeć. Towarzysz Niedoli sam zaaoponował na mą ideę, co by Kolegę speedfan podpytać, i zaproponował iż czas na wciągnięcie tubylców do misji. Naturalnie ucieszył mnie takowy pomysł, jako że prospołeczna bywam. Pani z mięsnego uśmiechem mnie częstując wyjaśniła, iż „do celu pozostało 4 km”. Hołowczyc by się nie powstydził takiej nawigacji! I zaiste Bromberg zdobyty! Chustka biała na znak pokoju ostała się niejedna i przypuszczam, że propozycja zażegnania sporu przyjęta została, jako iż mieszkańcami grzeczność swą demonstrowali schodząc z chodników na dźwięk dzwonka Sanowego. Decathlon. Skoro misja wypełniona, warto także cel zdobyć. Kierunkowskazy mylnie zwodziły nas do hipermarketu zwanego Auchan. Skorom ze wsi pochodzę, to i nieświadomie po owym Auchan kroczyłam w poszukiwaniu Decathlon. Intuicja jednak wywiodła mnie poza jego mury, gdzie w oddali zobaczyłam upragnione logo. Skutek: opaska i kolarki długie (w zasadzie to ze względu na aspekty estetyczne zakupione zostały, gdyż prezentują się – bagatela – prześwietnie! na nogach mych!) Towarzysz Niedoli także nabył opaskę, która niezbędna okazała się już w drodze powrotnej – jako że wiatr towarzyszył nam silny przez cały rajd – oraz kolarki krótkie. Siły swe podreperować należało przed powrotem do Thorn. I tak oto w rewelacyjnym czasie Misjonarze powrócili na rumakach swych dzielnych, po drodze zaliczając górę skłudzewską w fenomenalnym czasie 49 km/h (San – respecccttt!). Przed zachodem słońca zdążyli do grodu Kopernika, po drodze odwiedzając „Piotra i Pawła” co by zasłużone trunki złociste zdobyć. Misja wypełniona, rekordy pobite (max długość rajdu – 94 km, max speed na Sanie – 49 km/h, avgspeed – 19,9 km/h) – czegoż chcieć więcej?
szlak 19 lipca 2014
To chyba jakiś żart z tym szlakiem,jest o wiele fajniejsza trasa niż to ni ewiadomo co.
Budowa mostku za Zaroślami Cienkimi 10 sierpnia 2014
10.08.2014 (niedziela) wybrałam się na samotną wycieczkę Toruń-Bydgoszcz-Toruń. Trasa bardzo ładna, dobrze oznakowana, poprowadzona praktycznie nie uczęszczanymi drogami.
W 90% wyasfaltowana, jedynie za Zaroślami Cienkimi czeka nas 5km odcinek po żwirze. Raz lepiej, raz gorzej z kopnością, ale generalnie da się jechać. Właśnie na tym fragmencie jest budowa mostku (która wg znaków ma trwać do 31.12.2014), na razie postępów nie widać, ale usypany jest nasyp z piachu, więc można się przedostać na drugą stronę.
Fantastyczne widoki w Wałdowie Królewskim, teren pofalowany. Oczywiście sławna Górka Skłudzewska zaliczona 🙂 Z Wałdowia jedziemy do Ostromecka autostradą 🙂 Znaczy, świetnym, puściutkim asfaltem, znakomitym, żeby wyciskać z siebie siódme poty. Zaskakująca jest tylko liczba znaków, takiego zagęszczenia jeszcze nie widziałam 😉
trasa z Ostromecka do Wałdowa Król. 04 stycznia 2016
Witam ! ścieżka rowerowa z Ostromecka do Wałdowa to jedyny fenomen w Polsce. Jest tam około 60 szt znaków dotyczących ścieżki rowerowej,po której nie można jeździć.Wysypana jest drobnymi kamieniami i zarośnięta trawą. Rowerzyści jeżdżą drogą asfaltową.
Pozdrawiam
Jechałam tą ścieżką z Bydgoszczy Wschód wczoraj i muszę przyznać, że traska jest bardzo sympatyczna, warto było się przejechać. Na początku może mało komfortowo, bo blisko 80-tki. Szlak bardzo dobrze oznakowany. Ostatnią część pokonałam, zgodnie z sugestią, czerwonym szlakiem przez Barbarkę i Szosą Chełmińską do Torunia.
A czy trasa nie została może już przeniesiona na nowy odcinek drogi rowerowej od Portu Drzewnego do Przysieka? Czy nadal biegnie po DK80?